Egipt
Bezludzie. Pustka. Księżycowy krajobraz. To właśnie jest prawdziwy Synaj
Gorejący Krzew Mojżesza
Ten, kto pogardliwie powiedział o Synaju, że to „24 tysiące mil kwadratowych niczego”, nie wiedział chyba, co mówi. Gdyby rzeczywiście chodziło o „nic”, ten skalisty półwysep nie byłby od tysiącleci jednym wielkim polem bitwy. Synaj, brama między Afryką i Azją, ze względu na swoje położenie stanowi ważny punkt strategiczny, szczególnie od czasu wybudowania Kanału Sueskiego. Ma też znaczące bogactwa naturalne. Za czasów faraonów istniały na półwyspie kopalnie turkusów, dziś wydobywa się tu ropę naftową i gaz ziemny.
Nie tak dawno przybyło Synajowi jeszcze jedno źródło dochodów. Setki tysięcy turystów przyjeżdżają tu każdego roku z powodu słońca, złotych plaż, ciepłych wód Morza Czerwonego i jednej z najpiękniejszych raf koralowych na świecie.
Cuda podwodnego świata
Sharm El Sheik (według innej pisowni Szarm asz-Szajch), położony na najdalej wysuniętym na południe krańcu Półwyspu Synajskiego to dwadzieścia kilometrów bieżących hoteli, plaż, restauracji, dyskotek i nocnych barów. Jest największym egipskim kurortem nad zatoką Akaba. I bardzo młodym – liczy niewiele więcej niż dwadzieścia lat, większość hoteli lśni nowością. Każdego roku ściągają tu miłośnicy nurkowania z całego świata, morze jest kryształowo czyste, rafa – fantastyczna, z tysiącami gatunków jaskrawo ubarwionych ryb i zwierząt morskich. Barakudy, papugoryby, mureny, delfiny i żółwie morskie widać nie tylko w czasie nurkowania z aparatem, wystarczy maska i fajka. Powodzeniem cieszą się także wycieczki łodzią z przezroczystym dnem lub łodzią podwodną. Celem wielu wypraw stał się ostatnio Ras Muhammad, pierwszy morski park narodowy Egiptu, położony 30 km na południowy zachód od Sharm El Sheik.
Kto już nasyci się plażą, słońcem i cudami podwodnego świata, powinien koniecznie wybrać się w głąb półwyspu. Znajdzie się nagle w zupełnie innym świecie.
MFO Check Point
Wąski pasek wybrzeża, elegackie hotele, promenady wysadzane palmami i zastępy płetwonurków zostawiamy za sobą. Przed nami pustynia i góry. Bezludzie. Pustka. Księżycowy krajobraz. To właśnie jest prawdziwy Synaj. Tędy Abraham prowadził lud Izraela z niewoli egipskiej do Ziemi Obiecanej, tędy Święta Rodzina uciekała do Egiptu przed Herodem, tędy też islam wkraczał do północnej Afryki. Miejsce zapisane w świętych księgach żydów, chrześcijan i muzułmanów.
Góry, surowe i potężne, mają kolor rdzy. W dolinach mignie od czasu do czasu samotne drzewo przypominające akację. Niekiedy widać w dali wielbłądy i osiedla beduinów. Już nie czarne namioty z koziej wełny, ale betonowe baraki pokryte blachą falistą, pozostałości po armii izraelskiej, która stacjonowało tu do roku 1979. Po podpisaniu traktatu pokojowego w Camp David Izrael zwrócił Synaj Egiptowi, wówczas wkroczyły tu wojska ONZ. Po wygaśnięciu mandatu ONZ, w 1982 roku przybyły na półwysep siły MFO (Multinational Force and Obsevers).
Najnowsza historia wciąż jest widoczna w krajobrazie Synaju. Na północy, w okolicach Ayun Musa, można się natknąć na swoiste, zlokalizowane pod gołym niebem, muzeum wojny egipsko-izraelskiej: porzucone w piachu wraki czołgów i resztki uzbrojenia. Na południu są inne ślady. Na jednym ze wzgórz z daleka widać ułożony z białych kamieni napis, po arabsku i po angielsku: LOVE SINAI. Nie wiadomo – deklaracja czy wezwanie. W innym miejscu na drodze nagle wyrastają pomalowane na biało i czerwono beczki. Teren jest ogrodzony drutem kolczastym. Maszt anteny, wieża strażnicza, baraki wojskowe. I tablica z napisem: „Slow down. MFO Check Point”. Kierowca zwalnia, ale nigdzie nie widać żywego ducha. Jedziemy dalej.
Naszym celem jest jedna z najsłynniejszych gór świata – góra Synaj i leżący u jej stóp klasztor św. Katarzyny, Dajr Sant Katrin. Górę Synaj, biblijny Horeb, Arabowie nazywają Górą Mojżesza, Dżebel Musa.
Rajski ogród
To miejsce przyciąga pielgrzymów różnych wyznań. Na parkingu stoi kilkanaście autokarów. Tego akurat dnia słychać głównie dwa języki: polski i rosyjski. Rosjanie wiedzą, jak się ubrać na taką okazję – żadnej golizny. Mężczyźni w długich spodniach, kobiety w długich spódnicach i bluzkach zakrywających ramiona. Nawet największe elegantki mają chustki na głowę zawiązane pod brodą.
Klasztor przypomina niedostępną twierdzę. Jego granitowe mury z otworami strzelniczymi, grube na półtora metra, sięgają 15 m wysokości. Kazał go zbudować w VI wieku Justynian Wielki. Jednak już wcześniej bizantyjska cesarzowa Helena, matka Konstantyna Wielkiego, postawiła tu w IV w. n. e. pierwszą kaplicę. W bardzo szczególnym miejscu – tam, gdzie Mojżesz ujrzał Krzak Gorejący, u podnóża góry Synaj.
Potężna masa skłębionych rudych skał wyrasta z podłoża nagle, stromo i wysoko (2 285 m n. p. m.). Jest w niej groźny majestat. Nietrudno sobie wyobrazić Mojżesza schodzącego ze zbocza z tablicami Dziesięciorga Przykazań. W pierwszej chwili góra wydaje się niedostępna, ale tak nie jest. Na szczyt prowadzą dwie ścieżki, jedna dla pieszych – po 3750 stopniach skalnych ułożonych przez zakonników; drugą, dłuższą ale mniej stromą, można się dostać na szczyt na grzbiecie wielbłąda. Pielgrzymi często przybywają tu wieczorem, zostają na noc, aby rano patrzeć z Dżebel Musa na wschód słońca. Widok zapiera dech.
Monastyr św. Katarzyny uchodzi za najstarszy znany w świecie stale zamieszkały klasztor chrześcijański. Nie należy do Koptów (egipskich chrześcijan) ale do prawosławnych Greków. Jest ich dziś dwudziestu, w większości przybyli z góry Athos. Zajmują się – zgodnie z regułą św. Bazylego Wielkiego – modlitwą, nauką i pracą fizyczną. Właśnie widzimy jednego z nich: długie włosy, posiwiała broda, przykurzony czarny habit. Otrzepuje ubrudzone ziemią ręce. Wraca z otoczonego wysokimi cyprysami ogrodu. Mnisi uprawiają w nim winorośl, oliwki i cytrusy. W lutym roku 2000, podczas podróży do Ziemi Świętej właśnie w tym ogrodzie Jan Paweł II spotkał się z zakonnikami. Ktoś z obecnych tam wtedy wspomina: – Stał obok dwóch kwitnących drzew migdałowych.
Autor: Elżbieta Sawicka
Źródło: Moje Podróże – dodatek do Rzeczpospolitej
Data publikacji: 17 października 2003 r.